Strony

wtorek, 13 maja 2014

Rozdział 18





- Witajcie kochani! – nie dajcie się oszukać złudzeniom ten początek nie wróży nic dobrego. Staliśmy w biurze Mike’a. Nie pytajcie skąd, on wie wszystko inaczej nie byłby szefem. Chyba widział się z siostrą wcześniej niż ze mną. Co oznacza, że teoretycznie będzie lepiej niż gorzej, albo teraz dopiero zacznie się piekło.
- Powiedzcie mi, jak tam wasze zadanie? - słodki głos zaraz zamieni się w siarczysty krzyk. Uwierzcie mi, trzeba jeszcze poczekać. Na razie daje nam chwile na wytłumaczenia, ale w rzeczywistości w ogóle go to nie obchodzi.
- Mogło być lepiej.- odezwał się Justin z nerwów oblizując usta. Przez tą jego wyczerpującą wypowiedź już jesteśmy pogrążeni. On to już wie jak spieprzyć wszystko po całości. Mike zaczął nerwowo wybijać rytm palcami o swoje potężne dębowe biurko. Doprowadzało mnie tym do szału, z każdym uderzeniem jego palca skręcały mi się wnętrzności. Marzyłam, żeby uciec z tego straszliwego pomieszczenia. Jego stukanie drażniło mój słuch. Miałam ochotę wrzasnąć i wyjść, ale dwa goryle pilnujące drzwi skutecznie by mnie zatrzymały.
- Mogło? - uśmiechnął się i wstał z fotela, powoli do nas podchodząc jak czająca się pantera na ofiarę. Dobrze chociaż, że przestał stukać palcami.- westchnęłam optymistycznie w myślach. Na moje szczęście lub nieszczęście wzrok skierował w stronę Justina. Stał tuż przed nim, ale jego wyraz twarzy zmienił się diametralnie. Proszę o uwagę: trzy, dwa, jeden…
- Co to do cholery ma być! Jedno banalne głupie zadanie! Nie dość, że go kurwa nie wykonaliście, to teraz inni muszą narażać własne życie, żeby naprawić wasze błędy.- zaakcentował dwa ostatnie słowa. - W ogóle nie zauważyliście, że na głowie siedzą wam jacyś niepoważni członkowie gangu! Daliście się złapać jakimś idiotom! Towar i pieniądze przepadły! Myśleliście, że się nie dowiem! – w tym momencie chwycił Justina za kołnierz jakby chciał podnieść go za chwilę do góry. Wstrzymałam oddech i z szeroko otwartymi ustami przyglądałam im się. Zauważyłam, że Justin odruchowo uniósł rękę, żeby się obronić, ale w odpowiednim momencie zatrzymał ją, aby Mike się nie zorientował. Spojrzał na mnie dając mu do zrozumienia, że też tu jestem. Dziękuje przyjacielu, jak zwykle sprawiasz, że nasza sytuacja jest coraz gorsza. Mike puścił go i tym razem spojrzał na mnie. Justin od razu poprawił swoją bladoniebieską koszulę.- Pozwoliłaś na to, żeby on tak spieprzył sprawę! - teraz wszystko przerzuciło się na mnie. Może gdyby wspólników dobierał rozsądniej, to uniknęlibyśmy tej sytuacji. Nie powiedziałam tego na głos, bo wiedziałam, że to jeszcze bardziej by go rozzłościło. Już był wystarczająco wytrącony z równowagi. W takim stanie był zdolny do wszystkiego. – Nigdy mnie nie zawiodłaś, dlaczego do cholery robisz to teraz? – Zapytaj tego, który stoi po mojej prawej…
- Musiałam ratować chłopaków, nie mogłam sama w klubie zabić, wynieść ciało, sprzedać narkotyki i okraść jednocześnie.- pisnęłam przerażona. W jego oczach palił się ogień, żądza zabijania i nienawiść. Na twarzy zrobił się cały czerwony ze złości.
- Miałeś jej kurwa pilnować, a nie ona ciebie! – wrzasnął i znowu wrócił do Justina.- Miałeś zapewniać jej bezpieczeństwo tymczasem ona ma jakieś gówno na nodze! Jak ma teraz pracować? – zapytał go.- Może ty chcesz pobawić się w laleczkę, specjalisto? – Justin chciał coś odpowiedzieć, ale Mike nie dał mu dojść do słowa.- Przyjąłem cię nie po to, żebyś niszczył wszystko, czego się dotkniesz do cholery! – zastanawiałam się, kiedy wysiądzie mu głos. - Rachelle z tobą porozmawiam później, zostaw nas samych.- powiedział zdecydowanie, a w pomieszczeniu zawisła mroczna cisza. Mike nawet nie spojrzał na mnie sprawdzając czy wychodzę. Wiedział, że posłusznie to zrobię. Wpatrywał się w Justina tak, jakby chciał go zabić. Wyszłam z biura mijając dwóch umięśnionych ochroniarzy. Najwidoczniej na korytarzu nie postawił straży, żeby nie słyszała jego wrzasków. Mike nie lubił chwalić się niepowodzeniami. Zawsze udawał, że jest ponad wszystko, że zawsze wygrywa i jest to tylko kwestią czasu. Wszystko musi być takie, jakie on chce, żeby było. Nie ma innej opcji. Myślałam, że jak tylko wyjdę, poczuję wielką ulgę. Jednak tak się nie stało. Spadło na mnie coś w rodzaju strachu, ale większego, bliskiego panice. Zostawiłam Justina samego z Mike’iem, który potrafi być nieobliczalny… Bezsilna osunęłam się o drzwi i nie mogłam uwierzyć, że tak bardzo mi na nim zależy. Niedawno sama chciałam go zabić, a teraz nie chcę, żeby Howard to zrobił? To niedorzecznie.
Uklękłam, przylgnęłam do drzwi i nasłuchiwałam. W ogóle nie wpadło mi do głowy, że ktoś może mnie na tym przyłapać.
- Idźcie stąd! – warknął Mike, a mi coś podeszło do gardła. Natychmiast wstałam i kiedy otworzyły się drzwi prowadzące do biura udałam wielce zainteresowaną ścianą naprzeciwko mnie. Nie byłoby w tym nic podejrzanego, gdyby nie fakt, że nic na niej nie było, ani obrazka, kolorowej plamki, nic. Szlag. Przecież te białe ściany, są tak niesamowite, nie wiem nawet gdzie się kończy trupia biel, a zaczyna szpitalna białość. Mężczyźni, których przed chwilą mijałam w progu zauważyli mnie i warknęli coś pod nosem, surowo patrząc na to, co wyczyniam. Wiedzieli, że podsłuchiwałam i nie mogli mi nic zrobić, jeżeli Mike im na to nie pozwolił. Nie straciłam zimnej krwi i spojrzałam na nich dając im do zrozumienia, że nie boje się ich i nic złego nie robiłam. Gdy tylko weszli do jednego z pokoi odetchnęłam głęboko i ponownie przykleiłam się do drzwi. Ochroniarze najprawdopodobniej przeze mnie nie zamknęli ich z powodu roztargnienia. Zostawili małą szparkę, przez którą białe światło padało na zewnątrz. Słyszałam tylko i wyłącznie podniesiony ton Mike’a, ale nie zrozumiałam ani słowa. Potem cisza, jakby pokój był pusty, a następnie głośny trzask. Próbowałam niezauważalnie otworzyć szczerzej drzwi. Ręce mi się trzęsły, ale musiałam to zrobić bezszelestnie.
- Słuchaj nie wiem, czego wymagali od ciebie wcześniej. Tutaj jest tylko jedna zasada - ja nie przegrywam. Każdy, kto jest słaby wylatuje! Jedna osoba ciągnie w dół wszystkich. Nie wiem jak ty sobie to wyobrażałeś, tu nie ma miejsca na litość, rodzinę i miłość. Walczysz lub umierasz. Wiesz co ja robię, z takimi jak ty? Tymi, którzy niszczą moje plany?
Widziałam połowę pleców Justina, na szczęście Mike nie był w stanie mnie zauważyć. Trzymał mu rękę na szyi, a Justin stał niewzruszony z rękoma przy sobie. Nie odpowiedział mu. Za to ja wiedziałam co on dalej powie ,,zabijam.’’
– Ach, nie? Zabijam.- splunął na niego.- To nie jest kulka w głowę i po sprawie, to dzieje się powoli, bardzo powoli.- wyraźnie przeciągał ostatnie wyrazy. Puścił szyję Justina, ale to jeszcze nie był koniec. Dopiero teraz zauważyłam, że w ręce trzymał papierosa, przyłożył go do ust i zaciągnął się nim, a następnie buchnął dymem w twarz mojego trenera.- Z każdą sekundą czujesz się coraz gorzej, ból rozrywa twoje ciało na części, błagasz mnie o pomoc, a ja bezlitośnie uśmiecham się i tonę w rozkoszy. – uśmiechnął się i wziął do ust papierosa po raz kolejny, ale tym razem nie wypuścił dymu na swoją ofiarę. – Powinieneś spróbować. Lepsze niż seks z najlepszą dziwką świata.- uśmiechnął się cwaniacko, a jego szyderczy śmiech rozniósł się po całym korytarzu. – położył mu rękę na ramieniu. – Masz wykonywać swoją robotę, chyba nie wymagam zbyt wiele? Podobno jesteś doświadczony. Pokaż mi, że dobrze postąpiłem wybierając ciebie i potrafisz zrobić wszystko, czego od ciebie oczekuję. Nie potrzebuję męskiej dziwki – uśmiechnęłam się słysząc tą ostrą obrazę.- która będzie sobie robiła z mojej dziewczyny zabawkę do seksualnych eksperymentów. Jeśli zrobisz jej coś, co wykracza poza twoje obowiązki i nie będzie wykonywane w czasie waszych treningów, zabije cię bez ostrzeżenia. A teraz wyjdziesz i nie wrócisz, aż nie skończysz swojego zadania z powodzeniem. – syknął przez zęby.- Wysyłam cię do Europy, twój lot jest o trzeciej w nocy. Masz dobę, żeby się się przygotować. Przez najbliższe dwanaście godzin nie wejdziesz do sypialni Rachelle. Nikt nie może mi przeszkadzać.
- Świetnie, tylko powiem jej, że jedziemy.- po akcji ze szczurem, myślałam że nie ma jaj, ale jego reakcja na tak ostre groźby wyprowadziła mnie z błędu. Zaskoczył mnie. Nadal był pewny siebie, nawet po tym wszystkim, co usłyszał.
- Ona nie jedzie z tobą. Zostaje ze mną.- powiedział i podejrzliwie na niego spojrzał.- Nie przyzwyczajaj się do niej za bardzo. Nie będziesz zawsze z nią pracował, zwłaszcza po tym co nawyrabialiście teraz. – Coś czułam, że to nie będzie zwykła rozmowa z Mikie’m, kiedy przyjdzie do mojego pokoju. Zauważyłam, że Justin zaciska dłonie w pięści.
- Masz mi udowodnić, że nadajesz się do tej roboty. Lecisz sam, masz to załatwić tak, jak należy.- Mike podał mu czarną kopertę ze swoimi złotymi inicjałami. – Jeżeli znów coś spieprzysz to módl się, żeby to oni cię zabili. Nie chcesz bym zrobił to ja. Jeżeli uciekniesz znajdę cię. – miłosierny Mike, tego jeszcze nie było. - A teraz wynocha z mojego biura i zamknij za sobą drzwi idioto! 
Justin nie nabierze się na moją nagłą fascynację kolorem ścian. Może tym razem sufit? Co to za różnica, też jest biały.Wstawałam z podłogi, akurat gdy otworzył drzwi. Przez chwilę patrzył na mnie zdumiony i szybko, energicznie zamknął drzwi za sobą. Miał rozciętą brew.
- Chyba uwielbiasz pakować się tam, gdzie nie trzeba.- mruknął, gdy razem szliśmy do windy. Do dyspozycji była tylko jedna. Moje życie jest naprawdę żałosne. Powinien wiedzieć, że jestem teraz na niego wściekła i nie mam ochoty z nim rozmawiać.
- Teraz będziemy udawać, że się nie znamy? - spytał niepewnie.- Mam dosyć tej ciszy! – oznajmił sfrustrowany parę minut później, nie wiedziałam, że aż tak go to zdenerwuje.
- A ja mam dosyć ciebie! Nie widzisz ile złego narobiłeś? Mogłeś się spodziewać, że nie będę zachwycona tym, że miałeś ten głupi telefon. Może teraz bylibyśmy w lepszej sytuacji, gdybyś go jednak użył. Powiedź mi, co ja teraz powinnam o tobie w tej chwili myśleć? - Że jest seksowny, piękny i idealny dla ciebie - Wiem, że jesteś idiotą, udowodniłeś mi to z tysiąc razy, ale nie dostałeś się tu przez przypadek. Może to nie Mike szukał ciebie, ale ty jego? Może jesteś zdrajcą?
- Jesteś naprawdę niezła w snuciu absurdalnych domysłów, ale pytanie, po co miałbym to robić i tak się narażać?
- Pieniądze, dom, zwalczanie samotności? Nie, głównie pieniądze, na pewno.- zgadywałam i weszłam do swojego pokoju, a on bezczelnie za mną. Doprowadzał mnie do obłędu. Nawet nie chciał się obronić i sprostować moich podejrzeń.
- Nie pomyliły ci się czasem pokoje? - mruknęłam, patrząc w jego hipnotyzujące oczy.
- Nie, właśnie do tego chciałem wejść.- uśmiechnął się szarmancko.- Gdybyś nie podsłuchiwała oświadczyłbym, że wyjeżdżam.-  Gdybym nie podsłuchiwała, nie wiedziałabym też, że nie powinien tu być przez najbliższe dwanaście godzin. Nagle zaczęłam się zastanawiać dlaczego nie zrzucił winy na mnie? Może wcale nie jest taki zły, za jakiego go mam? Oczywiście, że jest zły. Ile razy będzie musiał ci to udowadniać swoim głupim, niedojrzałym zachowaniem, żeby to w końcu do ciebie dotarło?
- A ja za to udałabym, że w ogóle mnie to nie obchodzi.- skrzyżowałam ręce na piersi. Zrobił to samo, żeby mnie zirytować.
 - No to się rozumiemy, też będę tęsknił i nie martw się wrócę cały.- By mnie dręczyć - dodałam w myślach, ale chciałam by tak się stało. Nadal byłam na niego wkurzona i czułam do niego żal, ale przyzwyczaiłam się do niego, do jego obecności. Denerwował mnie, kłóciliśmy się, miałam go dosyć, ale powoli zaczęłam to akceptować. Wpatrywałam się jego magnetyczne oczy. Nieoczekiwanie jedną ręką chwycił mój policzek i nim zdążyłam zareagować szybko, ale czule mnie pocałował. 
- To na szczęście, przyda się.- arogancki uwodziciel po prostu wyszedł, a ja z hukiem zatrzasnęłam za nim drzwi, z niedowierzaniem wymalowanym na twarzy i zdumieniem w oczach trzymałam palce jednej ręki na ustach w miejscu, gdzie przed chwilą spoczywały jego usta.




- Tatusiu, gdzie idziesz? - zapytała maleńka, ciągnąc nogawkę wysokiego mężczyzny. On czule pogłaskał dziewczynkę po główce i spojrzał na nią z troską wypisaną na twarzy  oraz z miłością igrającą w jego zmęczonych połyskujących inteligencją oczach.
- Muszę coś załatwić księżniczko.- odpowiedział spokojnym i melodyjnym głosem.
- Mogę iść z tobą? Pomogę ci! - zawołała entuzjastycznie, troszeczkę sepleniąc.
Po chwili ruszyła drepcząc w stronę drzwi. Dosięgła swojego płaszczyka i z dumą założyła go na siebie. Zabrała już swoje najładniejsze kalosze, sądząc, że tym udowodni tatusiowi jak bardzo jest już samodzielna i dorosła.
- Skarbie, innym razem. Dzisiaj nie. Proszę zostań i opiekuj się mamą.- ściągnął z niej płaszczyk i odwiesił go na haczyk pobłażliwie się do niej uśmiechając. - Niedługo wrócę! - obiecał i zamknął za sobą drzwi. Odszedł.







__________________________________

Nie ukrywam, że pisze to po raz 3.
Wszystko przez głupią aplikacje na telefonie.
Bo wasza mało inteligentna, niedoświadczona pisarka
postanowiła bawić się całe dnie nowym, chorym telefonem.


Przed wami cudowna osiemnastka! 
Co jak co ale bohaterów to ona ma fatalnych,
 co chwile się kłócą, można by im przemówić do rozumu...
Ale spróbuj do nich dotrzeć! 






Now I'm done with all your negativity
And I'm gonna let it wash all over me
I'll be stronger than your words, baby, I'm harder
My smile lights up the world, I'm flyin' higher
So stand down (don't wanna hear it)
Back it up now (don't wanna hear it)
Stand down (don't wanna hear it)
Back it up, back it up-up now


Okej, a teraz na poważnie.
Przepraszam, że rozdział taki krótki,
ale teraz kombinuje
,,jak poprawić oceny na ostatnią chwile''
Dziękuje Wam za wszystkie komentarze, są dla
mnie bardzo cenne i nigdy nie marzyłam nawet
o takiej liczbie wyświetleń na jakimkolwiek blogu.
Fajnie wiedzieć, że nie siedzę tu sama.
Rozdziały pojawiać się będą częściej, a co 
do długości zobaczymy.
Proszę zapisujcie się do listy informowanych
Podawajcie dalej zwiastun i dziękuje za Wasze wsparcie!
Do następnej!


Jeśli spodobał Ci się ten rozdział, bądź uważasz, że całkiem go zawaliłam, 
tudzież zniszczyłam twoje wszelkie wyobrażenia, lub po prostu wiesz,
 że sprawi mi to wielką radość i być może zainspiruje
napisz komentarz.





11 komentarzy:

  1. O rany jak zwykle jest cudownie. Chyba nie umiesz pisać inaczej. Uwielbiam Cię i tego bloga, mam nadzieję, że nowy będzie szybko. Zawsze tak się przy nim ekscytuję! A teraz to się boję, co Mike zrobi Rachelle. Szkoda że Justina nie będzie jakiś czas. Miałam nadzieję na akcyjkę z nimi. Oby nie zawalił sprawy i oby nic mu nie było, błagam. I generalnie mam nadzieję, że Rachelle będzie w porządku po "rozmowie" ze swoim pier*dolniętym chłopakiem. Którego nie znoszę. KOCHAM CIĘ! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. Myślałam że będzie gorzej na dywaniku u Mike’a ale wielkie ufff :D
    Uwielbiam to opowiadanie, świetnie piszesz :)

    @ameneris

    OdpowiedzUsuń
  3. I jest rozdział 18. Ja nie wiem co to za człowiek z tego Mikusia...Jestem ciekawa, co ty wymyśliłaś na tę rozmowę jego z Rachelle. O ile to będzie rozmowa... Już raz od niego oberwała. Echhhhhhhh, dupek! Według mnie dobrze, że Justin wyjeżdża, bo może stać się dużo ciekawych rzeczy przez ten okres... ; > I już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału Dorcia, chyba cię dzisiaj pomęczę.
    Twój blog jest naprawdę wspaniały i to nie tylko pod względem treści! Wchodzę, a tutaj zaczyna lecieć melodia do piosenki, którą uwielbiam... No po prostu LOOOVE ! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaa i jeszcze jedno. Bo zapomniałam całkiem wypowiedzieć się o zwiastunie. Jest przewspaniały i za każdym razem jak go oglądam to cieszę się jak głupia. Poważnie, strasznie przyciąga uwagę, nie nudzi się, obrazki i te gify, muzyka...wszystko jest perfecto! I jeśli to jest twój pierwszy zwiastun to naprawdę wielkie brawa i za samo wykonanie, ale również za CIERPLIWOŚĆ, bo wiem, że miałaś z tym niezłe przygody. Dobra robota! : )

    OdpowiedzUsuń
  5. O MATKO! hvdewhcvhwcvwecvwyvcjwcjw Rozdział jest przecudowny :3 Oby Justin nie zawiódł Mike'a bo będzie źle XD haha Ciekawe co wymyślił dla Rachelle... hmmm... już się o nią boje! chwecvhwvchwvche A co do końcówki to KOCHAM JĄ xd ten pocałunek na szczęście >>>>>>>>>>>>>>>> Do następnego xx
    @himyliam

    OdpowiedzUsuń
  6. *.*
    Jejku kiedy oni w końcu przyznają się ze się kochają :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Mmmmmm
    Ten pocałunek ^^
    Zajebisty rozdział *.*
    Czekam.na następny z niecierpliwością :**

    OdpowiedzUsuń
  8. *.* *.*
    B O S K I E

    OdpowiedzUsuń
  9. Gfhvdghicdfvjknddnkobddhiijff!!!!!!!!!!
    Mam nadzieję ze Justin nie zawiedzie Mikea bo nie będzie fajnie :/
    Ggrr Justin jeesttt sexi ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. *.*
    Zajebiste!!!
    Kiedy kolejny rozdział? :( <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Mike to zasraniec niech on się odczepi od Jusa mam nadzieje że na misji wszystko wypali świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń