Na szczęście zjawił się. Spóźniony. Mało brakowało, a Mike zaraz
wyszedłby z siebie znowu. Kiedy zobaczył chłopaka, którego miałam zamordować, nie minęła nawet chwila zanim zniknął mi z pola widzenia. Nawet się nie
napiłam, ponieważ wolałam być całkowicie trzeźwa. Nie wiem skąd ten wyjątkowo głupi
pomysł narodził się w mojej głowie.
Wszedł do klubu, był tak zadziwiająco pewny siebie, że zwracał uwagę wszystkich dziewczyn stojących w drzwiach. Jego oczy były takie magnetyczne i hipnotyzujące, że z małym opóźnieniem przetworzyłam to, że są skierowane prosto na mnie. Wybrał mnie samym spojrzeniem. Zajął wolne krzesło przy barze. Nie wiem, czy ktokolwiek potrafiłby się mu przeciwstawić albo nie oprzeć. Zacisnęłam dłonie w pięści ze zdenerwowania. Ja się denerwuje przez faceta? To chyba jakiś żart...
Wszedł do klubu, był tak zadziwiająco pewny siebie, że zwracał uwagę wszystkich dziewczyn stojących w drzwiach. Jego oczy były takie magnetyczne i hipnotyzujące, że z małym opóźnieniem przetworzyłam to, że są skierowane prosto na mnie. Wybrał mnie samym spojrzeniem. Zajął wolne krzesło przy barze. Nie wiem, czy ktokolwiek potrafiłby się mu przeciwstawić albo nie oprzeć. Zacisnęłam dłonie w pięści ze zdenerwowania. Ja się denerwuje przez faceta? To chyba jakiś żart...
- Witaj ponownie.- znów ten głos rozpłynął się w moich uszach.-
Denerwujesz się? – zapytał spoglądając na moje ręce, które zaczęły się trząść. Natychmiast schowałam je za plecami.
- Przepraszam, że wczoraj tak cię zostawiłam.- przybrałam pewny
siebie, entuzjastyczny ton głosu i uśmiechnęłam się cierpko.
- Jestem zaskoczony, że widzę cię tutaj znowu. Szczerze mówiąc wątpiłem w to, że jeszcze masz zamiar tu przyjść.
Miał racje, za żadne skarby świata nie chciałam tutaj przyjść po wczorajszym. Gdyby to ode mnie zależało wyjechałabym z Nowego Yorku by tylko nie spotkać go po raz drugi. Cały czas porównywałam go z poprzednimi ofiarami i po ponownym przemyśleniu stwierdziłam, że jest całkiem inny od poprzedników. Nie wiedziałam jak się za niego zabrać, ponieważ wykazywał się nieprzeciętnym sprytem i intelektem. Bardzo mnie zainteresował swoją osobą, co wcześniej się nie zdarzało. Nie traktowałam go jak rzecz, tylko jak człowieka. Poczułam pewnego rodzaju adrenalinę, inną niż tę przy mordowaniu. Poznawałam coś nowego, coś z czym nie miałam jeszcze do czynienia. Długo rozmawialiśmy, przez cały wieczór był bardzo zabawny. Nie pamiętam kiedy ostatnim razem tyle się śmiałam. Jednego byłam pewna, nareszcie pojawił się ktoś inteligentny, godzien mojej uwagi.
Nadszedł czas by zaprowadzić go do hotelu. Nadal siedzieliśmy w klubie, a zbliżała się trzecia w nocy. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, co naprawdę muszę zrobić. Po prostu nie mogłam go zabić. Musiałam, ale nawet to, że sobie to powtarzałam kilka razy nie dodało mi otuchy i siły na działanie. Nie chcę go zabijać. Nigdy tego nie zrobię. Tamci przynajmniej byli mniej atrakcyjni i nie mieli w sobie nic naturalnego i dobrego, byli sztuczni i wredni. Przysłużyłam się światu zabijając ich. I znowu to robię... znów go porównuję. Jestem słaba, wiedziałam, że jeszcze mi się za to dostanie. Nie mogłam pozwolić by zginął i to jeszcze z moich rąk.
Miał racje, za żadne skarby świata nie chciałam tutaj przyjść po wczorajszym. Gdyby to ode mnie zależało wyjechałabym z Nowego Yorku by tylko nie spotkać go po raz drugi. Cały czas porównywałam go z poprzednimi ofiarami i po ponownym przemyśleniu stwierdziłam, że jest całkiem inny od poprzedników. Nie wiedziałam jak się za niego zabrać, ponieważ wykazywał się nieprzeciętnym sprytem i intelektem. Bardzo mnie zainteresował swoją osobą, co wcześniej się nie zdarzało. Nie traktowałam go jak rzecz, tylko jak człowieka. Poczułam pewnego rodzaju adrenalinę, inną niż tę przy mordowaniu. Poznawałam coś nowego, coś z czym nie miałam jeszcze do czynienia. Długo rozmawialiśmy, przez cały wieczór był bardzo zabawny. Nie pamiętam kiedy ostatnim razem tyle się śmiałam. Jednego byłam pewna, nareszcie pojawił się ktoś inteligentny, godzien mojej uwagi.
Nadszedł czas by zaprowadzić go do hotelu. Nadal siedzieliśmy w klubie, a zbliżała się trzecia w nocy. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, co naprawdę muszę zrobić. Po prostu nie mogłam go zabić. Musiałam, ale nawet to, że sobie to powtarzałam kilka razy nie dodało mi otuchy i siły na działanie. Nie chcę go zabijać. Nigdy tego nie zrobię. Tamci przynajmniej byli mniej atrakcyjni i nie mieli w sobie nic naturalnego i dobrego, byli sztuczni i wredni. Przysłużyłam się światu zabijając ich. I znowu to robię... znów go porównuję. Jestem słaba, wiedziałam, że jeszcze mi się za to dostanie. Nie mogłam pozwolić by zginął i to jeszcze z moich rąk.
- Jestem zmęczona. Nie idź ze mną. Znam drogę. – zaczęłam
nieśmiało, kiedy zaproponował, że odprowadzi mnie do hotelu, gdy wyszliśmy na
świeże powietrze. Błagałam, żeby mnie zostawił i żeby więcej nie pojawił się
ani tutaj, ani nigdzie indziej, gdzie przebywa Mike.
- Daj spokój. Wiem, czego chcesz.- szepnął mi do ucha. Cała
zadrżałam. Pierwszy raz ktoś potrafił mnie doprowadzić do takiego stanu. Sama
nie wiedziałam, czy chcę spędzić z nim noc czy może nie. Wcześniej byłam na
nie, a teraz pojawiały się wątpliwości. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że to tylko winna alkoholu.
- Niby skąd możesz to wiedzieć? – zaśmiałam się.
- Mowa ciała.- odpowiedział i oblizał dolną wargę. To chyba taki
trik nerwowy, zastanawiałam się czy zdaje sobie z niego sprawę. Patrzył prosto
w moje oczy. Pierwszy raz, ktoś nie patrzył się na moje ciało, tylko prosto w
moje oczy, albo miał tak niesamowite wyczucie, że wiedział kiedy nie zauważę, gdzie faktycznie ląduje jego wzrok.
- Muszę cię zmartwić, że ja jestem inna.- wyznałam po chwili i wzruszyłam ramionami. Byłam inna, byłam mordercą.
- Wiem o tym, dlatego właśnie wybrałem ciebie.- uśmiechnął się czarująco.
- Od początku wiedziałam, że coś z tobą nie tak.- poprawiłam palcami włosy z uśmiechem, przypatrując się jego błyszczącym oczom.
- Ty też nie jesteś święta.- Dobry
jest, naprawdę umie rozgryźć ludzi. Gdyby nie fakt, że miałam go zabić, z pewnością dobrze byśmy się dogadali. Skończyliśmy
tą krótką wymianę zdań, bo weszliśmy właśnie do windy, w której stała pulchna, rudowłosa kobieta z małym dzieckiem i trzymała je za rękę. Starałam się zachować zimną
krew, ale tak naprawdę byłam kłębkiem nerwów.
- To co, chcesz sprawdzić w jakim stopniu nie jestem święta? –
zapytałam po wyjściu z windy, zamykając drzwi od mojego pokoju. Przegryzłam wargę, siadając na
łóżku. W świetle pokoju hotelowego jego brązowe oczy były
bardziej wyraziste niż w ciemnym, zadymionym klubie. Zdjął czarną, skórzaną
kurtkę i został w białej, obcisłej koszulce, która podkreślała jego mięśnie
brzucha. Bez słowa przybliżył się do mnie. Chwyciłam go za koszulkę i
pociągnęłam go za nią by razem opaść na łóżko. Jasne światło latarni za oknem
rzucało cień na jego twarz. Spojrzałam na jego lekko wilgotne usta, które mimowolnie oblizywał co jakiś czas. Miałam nadzieję, że nie robi tego by mnie sprowokować. Jego ciepły oddech pomieszany z alkoholem i gumą miętową owionął moje zarumienione policzki. Chwila? Czy ja byłam zawstydzona? Nie, to niemożliwe. Wpijając się w jego usta namiętnie, czułam jakby
przepływał przez nas żar. Jego pocałunki były tak przyjemne, że chciałam więcej i
jeszcze więcej, a on wciąż sprawiał, że miałam pewnego rodzaju niedosyt. Kiedy przerywał pocałunek, a po sekundzie znów zetknął swoje wargi z moimi myślałam, że dostanę szału. Objęłam jego szyję rękami, a palcami zmierzwiłam jego gęste włosy i zmniejszyłam odległość między jego ustami, a moimi do minimum. Zrozumiał moje intencje, żeby przestał się bawić w subtelne, krótkie pocałunki. Tym razem każdy z nich był głębszy, dłuższy i bardziej namiętny. Nagle obudziły się we mnie wszystkie emocje, które ukrywałam
przez tak długi czas. Kiedy całowałam się z Mike’iem nie czułam tego. A więc za parę minut muszę go zabić.- uświadomiłam
sobie i na tą myśl znowu przeraziłam się…
Zerwał ze mnie sukienkę, pogładził delikatnie i powoli opuszkami palców odcinek od mojego uda do kolana. Miałam wrażenie, że przez jego palce przechodzi jakiś prąd. Po moim ciele przeszedł przyjemny dreszczyk. Jego oczy wciąż błyszczały z podniecenia. Całował mnie po szyi i przechodził do ust. Ciepłymi dłońmi błądził po moim ciele. Wstrzymałam się i odsunęłam się od niego. Nie chciałam, by to wszystko stało się tak szybko. Chciałam by ta przyjemność trwała jak najdłużej.
Zerwał ze mnie sukienkę, pogładził delikatnie i powoli opuszkami palców odcinek od mojego uda do kolana. Miałam wrażenie, że przez jego palce przechodzi jakiś prąd. Po moim ciele przeszedł przyjemny dreszczyk. Jego oczy wciąż błyszczały z podniecenia. Całował mnie po szyi i przechodził do ust. Ciepłymi dłońmi błądził po moim ciele. Wstrzymałam się i odsunęłam się od niego. Nie chciałam, by to wszystko stało się tak szybko. Chciałam by ta przyjemność trwała jak najdłużej.
- A tak w ogóle jak masz na imię? – zapytałam, zdając sobie
sprawę, że tak naprawdę jeszcze się sobie nie przedstawiliśmy. Wcześniej mi to nie
przeszkadzało, ale przez kilka tych minut byłam zszokowana swoją reakcją na jego dotyk. Jak mogłam więc nie chcieć poznać imienia, tego który tak intensywnie na mnie działa? Czułam jego dłonie na sobie, które co sekundę znajdowały się gdzieś indziej zostawiając za sobą gęsią skórkę. Gubiłam się w tej oszałamiającej grze, w której sprawiał mi przyjemność. Nie w ten sposób wyobrażałam sobie tą noc.
- Justin.- szepnął i wpił się w moje usta. Rozpływałam się w jego
palcach. Chwycił mnie za pośladki i mocno je ścisnął. Jęknęłam. Czułam jak
składa pocałunki na mojej szyi. Zdjął ramiączka mojego stanika zwinnymi palcami i wpatrywał się we
mnie. Całował mnie po obojczykach, przechodząc coraz niżej, zdejmując resztę
stroju. I ja nie byłam mu dłużna, pozbyłam go koszulki i ściągnęłam mu
spodnie. Więcej nie musiałam się trudzić, bo sam zdjął bokserki, a ja nie
przestawałam całować go po karku. Obłędne mięśnie na jego brzuchu utwierdziły mnie w przekonaniu, że mam do czynienia z pieprzoną perfekcją.
- Weź to.- powiedział i podał mi jakąś kolorową tabletkę. Wiedziałam, że
nie wolno mi tego robić, chociażby ze względu na to, że w ogóle go nie znam, ale gdy zauważyłam, że on też ją bierze, bez
zastanowienia chwyciłam po nią, przykładając ją do ust i patrząc na niego z wątpliwością
wypisaną w oczach. Jeżeli to ma mi pomóc, aby zrobić to, co do mnie należy i
zabić go, to bardzo tego potrzebowałam. Pocierał swoim ciałem o moje ciało i
wszedł we mnie z siłą. Czułam, że zaraz odpłynę. Nie wiem, czy to za sprawą tej
tabletki, czy może on był taki wspaniały. Cicho pojękiwałam i czułam jak rozpływa
się po mnie fala gorąca. Ruch jego bioder był rytmiczny i czuły, ale spokojny.
Delektowałam się każdym dotykiem. Czułam jak obdarowuje mnie pocałunkami i gdzie nie gdzie przegryza moją skórę w ekstazie. Kiedy skończył we mnie, oboje
opadliśmy na łóżko. Przejechał po moim udzie z fascynacją oraz rozbawieniem,
które nie wiedzieć czemu miało miejsce i cmoknął mnie w usta. Byłam cała
rozpalona. Mój oddech był płytki i nierówny. Nie mogąc nic z siebie wydusić uświadomiłam sobie, że był to najlepszy seks jaki kiedykolwiek przeżyłam.
Nie wiedziałam nawet, kiedy zasnęłam. Po paru godzinach obudziłam się. Jak mogłam zasnąć? Przecież wcale go nie znam! Co się ze mną dzieje? Przerażona, sięgnęłam po nóż, który schowałam wcześniej na wszelki wypadek w szufladzie stolika nocnego. Już miałam zadać mu cios nawet na niego nie patrząc, ale nie dałam rady. Zamknęłam oczy. Czułam jak zimna stal przywiera mi do ręki. Nóż był zabójczo ostry. To w jakiś sposób pomogło mi się uspokoić. Cała ręka trzęsła mi się, z każdym dodanym minimetrem. Zacisnęłam powieki i cisnęłam nóż w jego gardło, gdy nagle coś mnie zatrzymało. Jego ręka. Zadrżałam, a oddech ugrzęznął mi w krtani. Miał szeroko otwarte oczy, jakby w ogóle nie spał. Siedziałam na nim okrakiem wpatrzona w jego piękne, brązowe oczy, które teraz biły gniewem i zmieszaniem.
Nie wiedziałam nawet, kiedy zasnęłam. Po paru godzinach obudziłam się. Jak mogłam zasnąć? Przecież wcale go nie znam! Co się ze mną dzieje? Przerażona, sięgnęłam po nóż, który schowałam wcześniej na wszelki wypadek w szufladzie stolika nocnego. Już miałam zadać mu cios nawet na niego nie patrząc, ale nie dałam rady. Zamknęłam oczy. Czułam jak zimna stal przywiera mi do ręki. Nóż był zabójczo ostry. To w jakiś sposób pomogło mi się uspokoić. Cała ręka trzęsła mi się, z każdym dodanym minimetrem. Zacisnęłam powieki i cisnęłam nóż w jego gardło, gdy nagle coś mnie zatrzymało. Jego ręka. Zadrżałam, a oddech ugrzęznął mi w krtani. Miał szeroko otwarte oczy, jakby w ogóle nie spał. Siedziałam na nim okrakiem wpatrzona w jego piękne, brązowe oczy, które teraz biły gniewem i zmieszaniem.
- Co ty chciałaś zrobić? – zapytał zdezorientowany.
- Ja naprawdę... nie chciałam... ty nic nie rozumiesz.- zaczęłam się
jąkać. Czułam jak serce wyrywa mi się z piersi.
- To Mike cię nie powiadomił? – zapytał zdziwiony. Jednak ja byłam
zaskoczona jeszcze bardziej. Słysząc imię swojego chłopaka odskoczyłam od niego
jak oparzona.
- Co? – wydusiłam tylko z siebie. Zaczęłam zbierać porozrzucane rzeczy,
chwyciłam za sukienkę. Błyskawicznie ubrałam się w nią. Czułam, że nie dostanę
odpowiedzi. Kiedy już miał zacząć coś mówić zamknęłam z hukiem drzwi. Musiałam
sobie wszystko przemyśleć…
Wschodziło już słońce, ale
było chłodno, jak zawsze o tej porze roku. Co
to wszystko miało znaczyć? Co Mike znowu wymyślił? Zachodziłam o głowę. Wbrew własnej
woli wspominałam ten wspaniały dotyk sprzed paru godzin. Nie mogłam pojąć,
dlaczego tak się przy nim czułam. To na pewno wina tego, co kazał mi połknąć.
Nigdy tego nie zapomnę. Utkwi mi to w pamięci, nawet jeśli nie będę tego
chciała, ale na razie to jedyna rzecz jaką chcę pamiętać zanim otworzył oczy. Zaczęłam płakać. Moje
łzy pokrywały się z kroplami deszczu.