Wyszykowałam się i bez zbędnych ceregieli poszłam do hotelowej restauracji, gdzie czekała na mnie młoda dziewczyna o ciemnych blond włosach i niebieskich oczach.
- Cześć Monique. – przywitałam się z siostrą Mike’a.
- Jak miło cię widzieć.- pokerowa twarz, choć na tę chwilę nie bała się wyrazić emocji. Naprawdę cieszyła się ze spotkania. Stała się moją bardzo bliską przyjaciółką. Była zupełnym przeciwieństwem swojego brata. Skoro tak, pewnie zapytacie, dlaczego tutaj jest. Mike zmusił ją do członkostwa. Zgodziła się. Nie chciała stracić z nim kontaktu tak jak z resztą rodziny. Przez ostatni rok opiekowała się własnym gangiem w miasteczku. Jej rola była podobną do zakresu obowiązków szefa ochrony. Dbała o nasze bezpieczeństwo. Była odpowiedzialna za zapewnienie nam pomocy i bezpiecznego miejsca w razie sytuacji awaryjnej. Śledziła poczynania każdego z członków mafii i nadzorowała najważniejsze misje. – Szkoda, że teraz tak rzadko się widzimy.- posmutniała na chwilę. – Wiesz, jest tyle do zrobienia, interes się kręci. Jak tam mój braciszek, dba o ciebie? - w jej oczach było coś tajemniczego, jakby podejrzewała, że dzieje się coś złego. Od dawna wiedziała o wyczynach Mike’a, jak bardzo potrafił mnie zranić. Zastanawiałam się czy wie też o tych kobietach w piwnicy, ale nie miałam odwagi o to zapytać.
- Tak, tak w porządku.- powiedziałam wracając myślami z bolesnych wspomnień. Nie chciałam jej o tym mówić. Jeśli byłabym na jej miejscu ciężko byłoby mi słuchać, jak mój brat znęca się nad jakąś dziewczyną. Wolałam jej tego oszczędzić. – Miałabym do ciebie prośbę…
- Chodzi o tego twojego ,,trenera’’? – domyśliła się. - Sama byłam zaskoczona tym głupim pomysłem. – zaczęła kręcić głową na boki z niedowierzania. Monique należała do osób, które przewidują przyszłość intuicyjnie, właśnie dlatego powierzono jej odpowiedzialność za członków mafii. Jako siostra Mike'a miała duże możliwości i doświadczenie, ale jej brat często odsuwał ją na bok. Nie wiem czy się o nią martwił, czy może uważał, że wszystko potrafi lepiej robić od niej. W odpowiedzi głośno westchnęłam.- Niezłe ziółko.- idealnie podsumowała moje westchnięcie.
- Dobrze to ujęłaś.- powiedziałam rozglądając się. – Czy mogłabyś porozmawiać z moim szanownym szefem, aby trzymać go ode mnie jak najdalej się da? – poprosiłam szybko, w razie gdybym nagle zdecydowała się zmienić zdanie.
- To jest chyba niewykonalne, ale postaram się abyś rzadko wyjeżdżała z nim na misje.
- Dziękuje.- odetchnęłam z ulgą.
- Ale nadal będziesz miała z nim te treningi.- zaznaczyła, pozbawiając mnie nadzei.
- Pocieszające.- zakpiłam zwracając oczy ku górze.
- Brzydki jest? – zapytała marszcząc brwi. Nie, jest fenomenalny, chodzący seks, nic dodać nic ująć. Wielka bomba atomowa, gotowa w każdej chwili wybuchnąć.
- Zobaczysz, ocenisz. – powiedziałam wstając, musiałam jeszcze wypocząć przed dzisiejszym zadaniem jakie dla mnie przygotowano.
- Wiem jak bardzo lubisz pracować sama, ale Mike prosił mnie żebym pojechała z tobą i mam jeszcze jednego człowieka do pomocy.- tłumaczyła się.
- Monique, ty możesz towarzyszyć mi kiedy chcesz. Problem jest tylko z nim.- kiwnęłam głową znacząco na nią spoglądając.
- W takim razie nie mogę się doczekać, kiedy go poznam. – wyznała melodyjnym głosem.- Punkt dwunasta pod bramą hotelu. Nie spóźnicie się, parę minut po dwunastej zamykają hotel i nie będzie jak się wydostać.
- O ile go wcześniej nie zabije, to się zjawie. – dałam jej znać, że zrozumiałam skinięciem głowy i wyszłam z restauracji. Postanowiłam zobaczyć, co też porabia mój chodzący ideał. Gdy tylko otworzyłam drzwi jego pokoju wydawało mi się, że mam zwidy, więc zamknęłam je i otworzyłam jeszcze raz. Nie podziałało - jak zwidy były tak i są.
- Co to jest? - wydałam z siebie stojąc w progu.
- Butelki i zakrętki.- odpowiedział najzwyczajniej w świecie.
- I ty wypiłeś to wszystko sam? - mrugałam oczami nie dowierzając. Po jego pokoju hotelowym sponiewierały się butelki i zakrętki od energetyków. - Naprawdę, nie masz lepszych rzeczy do picia? - zerknęłam na niego z uniesioną brwią.
- Nie wyspałem się. Poza tym ciekawi mnie, co jest na dalszych zakrętkach.-odpowiedział. Na każdej z zakrętek były nadrukowane jakieś teksty. Poszedł do toalety, nie zamknął za sobą drzwi i wrócił. Czy każdy facet, nawet wyglądający przyzwoicie musi okazać się flejtuchem? – Jesteś głupiutka, jeżeli teraz wypiłbym alkohol, nie zdołałbym być sprawny wieczorem. - Geniusz! Szkoda, że energetyki też są moczopędne.
- Łażąc co pięć minut do toalety też nie będziesz w miarę sprawny.
- O patrz, tu napisali, że mam dobry gust! - zignorował moją wypowiedź badawczo przyglądając się zakrętce. I to jest dojrzały chłopak? – Powinnaś inaczej się ubierać.
- Co ci się znowu nie podoba?- zapytałam z irytacją, opierając się o framugę drzwi.
- Jest tyle rzeczy, które mogłabyś założyć, a ty pokazujesz jak najmniej.
- Jest tyle rzeczy, które mogłabyś założyć, a ty pokazujesz jak najmniej.
- Przepraszam, następnym razem ubiorę się jak dziwka. To ci pasuje?- warknęłam wściekła.
- Uwielbiam jak się wkurzasz.- żeby tylko czasem jego uwielbienie nie stało się powodem jego śmierci. Czasami doprowadza mnie do takiego szału, że ten scenariusz byłby całkiem możliwy. - Słodka jesteś, ale i naiwna. Sztuką jest wyglądać seksownie nie ubierając się jak dziwka.
- Powiedział gość, który teksty na zakrętkach traktuje jak prawdziwe przepowiednie.
- Sama prawda, no co chcesz? - nastąpiła chwila ciszy.
- Zapomniałam, że piękno nie idzie w parze z inteligencją. – załamałam ręce z politowaniem, mówiąc do siebie.
- Uważasz, że jestem piękny? - obraź faceta, a on i tak odnajdzie w twojej wypowiedzi komplement. W takich chwilach trzeba po prostu wyjść i trzasnąć drzwiami. Musiałam od niego odpocząć, uzupełnić zasoby cierpliwości. Trzy dni.. Boże jak tu wytrzymać trzy dni i nie zabić go przy najbliższej sposobności? Bardzo żałowałam, że nie mogę nagle zapomnieć o tej żenującej sytuacji.
Niewykluczone było to, że w czasie dzisiejszego zadania zostanę zmuszona do zamordowania kilku ludzi. Byłam na to psychicznie przygotowana, o ile w ogóle można tak sądzić. Muszę się bardzo starać, aby jednym z tych ludzi nie stał się mój trener. Przyszedł po mnie pół godziny przed dwunastą i bezczelnie nie raczył zapukać. Zmierzyłam go od stóp do głów zatrzymując się w paru miejscach. On wcale nie był lepszy ode mnie, bo postąpił tak samo. Chwilę później, gdy tak siebie uważniej pooglądaliśmy powiedział:
- Za trzy minuty w sali gimnastycznej.- tymi słowami zniszczył moją radość, że dzisiaj obejdzie się bez jego zachłannych rąk na moim ciele i głupich rozmów, przy których najczęściej dostawałam szału, gdy tylko wracałam do pokoju. Chciałam mieć to wszystko za sobą i zeszłam od razu na dół. Zapytałam recepcjonistki o salę gimnastyczną. Okazało się, że takowej nie było. Mike dbał o takie szczegóły widocznie nie chciał, żeby Justin mnie trenował w czasie misji.
- Wiedziałeś o tym.- warknęłam na wejściu, kiedy znowu znalazłam się w jego pokoju. Wyglądał na bardzo rozbawionego. - Nie mamy gdzie ćwiczyć, nie ma tu żadnej sali, a więc nie ćwiczymy. – odwróciłam się na pięcie aby jak najszybciej zniknął mi z oczu.
- Nie, wręcz przeciwnie.- przytrzymał mnie.- Chciałem żebyś się przeszła do recepcji od tak ,,dla zdrowia’’. - Miałam niewypowiedzianą ochotę uderzyć go w twarz. Zaraz ja mu powiem, co jest dobre dla jego zdrowia...– Wolisz u mnie, czy u ciebie?
Udusić go, o tym właśnie teraz marzyłam.
Udusić go, o tym właśnie teraz marzyłam.
- U ciebie, nie chce czuć twojego zapachu jak będę kładła się spać.- stwierdziłam zrezygnowana, wiedząc, że on nie odpuści.
- W porządku. A co nie lubisz moich perfum? - przybliżył się do mnie i szyją dotknął mojego nosa. Uwielbiam, mogłabym je wąchać godzinami. Przy nich traciłam zmysły.
- Nienawidzę.- uśmiechnęłam się i zrobiłam krok w tył. Spojrzał na mnie już dzisiaj chyba piąty raz z rzędu w ten charakterystyczny uporczywy sposób. Nie wierzył mi.
- W co ty się ubrałaś? - powiedział zdziwiony z kpiną, podchodząc do mnie.
- Po co miałam się ubierać na sportowo i tak nic praktycznie nie robimy, co wymagałoby wysiłku fizycznego. Nie ćwiczymy na sprzętach. Więc? – uniosłam jedną brew.
- Skąd wiesz, że nie karze ci zrobić tego tu ze mną na podłodze? - zapytał z cwaniackim uśmieszkiem naśladując mój sarkastyczny gest.
- Wątpię, żebym po tym się aż tak spociła - kontynuowałam tą naszą głupią gierkę.
- Skąd wiesz, że zrobimy to tylko raz, a nie kilkanaście bez przerwy?- irytował mnie. Sprawdzał moją cierpliwość i wytrzymałość. Nie dałam się.
- Skąd wiesz, że się na to zgodzę.
- Nawet jeśli nie, to mogę cię zgwałcić, to nie problem.- Świetnie, jest moim trenerem, wspólnikiem i za chwile może okazać się gwałcicielem. Wyśmienicie. - Skończ. O dwunastej mamy być pod bramą. Nie mamy czasu na głupi trening. Potrzebujesz czegoś?
- Zabieram tylko pistolet i możemy iść. Jednak jest coś czego nie mam.- spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
- Co takiego? – zapytałam po dłuższej chwili, chociaż nie bardzo mnie to interesowało.
- Może coś na zachętę? - podszedł do mnie i zatrzymał wzrok na moich ustach.
- Nawet o tym nie myśl. Chcesz coś na zachętę? Jeżeli zaraz nie znajdziemy się na dole Mike urwie ci łeb. – wydawało mi się, że ostatnim zdaniem nieco go przekonałam.
Zeszliśmy po schodach ewakuacyjnych. Nie zapaliliśmy światła, by nie zwracać na siebie uwagi. Byłam strasznie spięta, schodząc w dół, przez niezliczoną ilość schodów miałam wrażenie, że za chwilę runę w ciemną otchłań.
- Chodź, podsadzę cię. – wyszeptał i wyciągnął dłoń w moją stronę, kiedy staliśmy pod dwu i półmetrowym murem z granitu.
- Nie. Poradzę sobie sama.- spojrzałam na niego lekceważąco i próbowałam się podciągnąć do góry.
- Kiedy wreszcie stwierdzisz, że jednak mnie potrzebujesz i sama tego nie zrobisz? - oparł się gwiazdorsko o mur i udawał, że jest wielce znudzony, po czym teatralnie ziewnął.
- Jeszcze chwila.- warknęłam. Nigdy się nie poddaje. Nigdy. To ja tu jestem specjalistą nie on. Bez ostrzeżenia podniósł mnie i spojrzał tak, że czułam się naga, ale jednocześnie zmuszało mnie to do zrobienia tego, czego ode mnie oczekiwał, bo jeżeli tego nie zrobię czekają mnie tortury.- Nauczysz mnie tego.- powiedziałam zeskakując z muru po drugiej stronie.
- Ale czego? Ja przecież nic nie zrobiłem...- wypowiedział zdezorientowany.
- Tak, tak z pewnością to tylko moja wyobraźnia.- powiedziałam z wyczuwalną ironią.
- Masz ze mną jakieś wyobrażenia? - mruknął ponętnie, co pozostało mi tylko zignorować. Szybko zauważyłam Monique, a przy niej pewnego czarnowłosego, młodego mężczyznę.
- Witam, jestem Jev. – podał mi rękę i ucałował moją dłoń.
- Miło mi.- spojrzałam w jego głęboko czarne oczy. Zaczęłam porównywać go z Justinem. I znów nie powinnam tego robić, bo on i Jev mieli w sobie coś podobnego. Jeden idiota na głowie był zawsze lepszy niż dwóch. Szybkim krokiem szliśmy w stronę czarnego audi. Przybliżyłam się do Monique.
- Co ty gadasz, on jest mega przystojny. Sama chciałabym z nim pracować.- mruknęła cicho, ponieważ Justin i Jev szli za nami.
- Poczekaj, aż coś wymyśli.- uniosłam oczy ku górze, wiedząc, że to ja będę ofiarą jego wielkiej wspaniałomyślności. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że jest bardzo nieprzewidywalny. W chwili, kiedy byłam pewna, że jest tylko głupi i niedojrzały, działo się coś, czym mnie zaskakiwał. Jest trenerem uwodzenia, to nadal wydawało mi się być nieprawdopodobne. Skąd miałam wiedzieć czy to nie jest jakaś przykrywka? Może jest tutaj z innego powodu. Jest inny, nie pasuje do nas, czuje to w kościach. Mafii nie darzyłam nigdy jakimś wielkim uczuciem, takim które mogłoby łączyć na przykład rodzinę. Straciłam ją dawno temu, a bez Mike’a zostanę pozostawiona samej sobie. A co jeżeli Justin coś knuje? Coś, co umknęło nawet mojemu okropnemu chłopakowi? Czułam się niewolnicą, nie byłam co prawda w klatce, ale sterowali mną. Wypełniałam określone rozkazy wbrew własnej woli. Miałam dziwne przeczucie, że Justin jest tu po to, żeby mnie pilnować. Do czego tak naprawdę Mike potrzebuje Justina? Zadałam sobie to pytanie po raz setny. Jego brązowe, magnetyczne oczy były niebezpieczne i tajemnicze. Muszę dowiedzieć się kim on naprawdę jest, chociaż miałabym słono za to zapłacić. Dowiem się tego.
________________________________
No na razie to wszystko.
Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam.
Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam.
Jak wam się podoba?
Czekam na komentarze i podawajcie dalej adres bloga.
Zależy mi na tym, aby jak najwięcej osób,
jeżeli ma wolny czas itd
jeżeli ma wolny czas itd
lubi czytać, dowiedziało się, że to istnieje.
16 maja mam bardzo ważny konkurs
więc życzcie mi powodzenia, bo na pewno się przyda.
więc życzcie mi powodzenia, bo na pewno się przyda.
Moi nauczyciele mają jakąś fazę,
na zawracanie nam głowy sprawdzianami itd.
Co za tym idzie, po szkole, będę się chyba czołgać do domu,
aby podpełzać do biurka,
żeby potem mieć 4 godziny snu - NA PEWNO SIĘ WYŚPIĘ... Czujecie to?
na zawracanie nam głowy sprawdzianami itd.
Co za tym idzie, po szkole, będę się chyba czołgać do domu,
aby podpełzać do biurka,
żeby potem mieć 4 godziny snu - NA PEWNO SIĘ WYŚPIĘ... Czujecie to?
Miało w ogóle nie być w ten weekend notki, ale jest.
Następny rozdział za tydzień,
jeśli się uda - jeżeli nie
na pewno dostaniecie termin po prawej stronie u góry.
Następny rozdział za tydzień,
jeśli się uda - jeżeli nie
na pewno dostaniecie termin po prawej stronie u góry.
To chyba wszystko, przepraszam. A na poprawę humoru daję wam to:
Świetnie *___*. jestes cudowna. Czekam na następny i powodzenia na konkursie ;* @BlueBelieber6
OdpowiedzUsuńUwieeeeeeeelbiam slahdjksahd i chce więceeeej *___*
OdpowiedzUsuńEj no jak Justin mnie wkurza...te jego chamskie teksty...kurde to czego on tak właściwie chce? Co on kombinuje, po co tu jest? Teraz to ja już nic nie wiem...Miał być ten rozdział długi, a kurde dodałaś tylko parę wspaniałych zdań, a ja chcę więcej! Chcę się dowiedzieć co się zdarzy na tej misji, no kurde...Czy Justin też do niej coś czuje? Skrzywdzi ją? O kurde mać. Pytam się, bo akurat na pewno mi odpowiesz. Taaaak.
OdpowiedzUsuńAga
Kiedy następny ? ;3 @agatahiraoka
OdpowiedzUsuńNie wiem , może w weekend uda mi sie ogarnąć, ale niestety nic obiecać nie mogę
Usuńświetny juz nie moge sue doczekac nastepnego ;D
OdpowiedzUsuńDzięki Ci autorze za Monique! x] Trochę oparcia ma w niej Rejczel. ;)
OdpowiedzUsuńRozdział jak to zwykle - wyrąbisty! <333
Nie będę pisać znów o Mike'u, bo wyjdzie, że się powtarzam. :x
Zgadnij... czego teraz słucha EKO? :3
Że co?????? Pod poprzednim rozdziałem pisałaś, że 8 będzie taki dłuuugi i, że będzie się tyle działo!! Ja przepraszam bardzo ale co tu się niby takiego działo?? To, że Justin miał pełno butelek po Frugo w pokoju to taka wielka sprawa?? Jedyną fajną rzeczą w tym rozdziale była Monique, już ją lubię;] A reszta? Justin mnie cholernie irytował, jak zawsze...Kurdę no! Jeszcze w żadnym opowiadaniu Justin mnie tak nie wkurwiał i nie miałam go dość!! W każdym ff go ubóstwiałam, a w tym nie mogę go znieść! Muszę odpocząć od tego opowiadania, po jakoś ciężko mi to idzie. Zapowiadało się tak zajebiście! Zwłaszcza po obejrzeniu zwiastuna. Od razu jak zobaczyłam tego bloga poczułam taki zarombisty klimat...Myślałam, że zatracę się w tym opowiadaniu i spędzę mnóstwo niesamowitych godzin czytając je. Niestety! Wspaniałe wrażenie po prologu prysło jak bańka mydlana! Z każdym rozdziałem mam coraz bardziej dość tego opowiadania! Ono jest po prostu za ciężkie! Nie wzbudza we mnie żadnych emocji oprócz irytacji! Nie wiem czemu! Wiem, że pewnie przykro Ci to czytać ale po prostu musiałam napisać to co czuję! Nie wiem jak wytrzymam z następnymi rozdziałami! Ale nie chcę się poddawać! Wierzę w ciebie! Wierzę, że to jeszcze zamieni się w coś niesamowitego, co będę wspaniale wspominać! Ale na razie, to opowiadanie z irytującymi zdarzeniami, które się tak ciężko czyta...Nie wiem, nie wiem może to dlatego, że dziś przeczytałam te rozdziały wszystkie na raz! Ale po prostu rzygać mi się chce od tego wszystkiego! Jak mówiłam, muszę od tego odpocząć, a jak wrócę to może mnie miło zaskoczysz:)
OdpowiedzUsuńBardzo bardzo przepraszam za ten komentarz, który pewnie Cię zrani ( o ile w ogóle go przeczytasz), ale chcę Cię tylko uświadomić kochana;/ Wiedz, że nie zrezygnuję z Twojego bloga, ale na razie to mi po prostu idzie tak jak jedzenie robakówXDXD
Masz rację, cieszę się, że to napisałaś. Wiem, że jest irytujący, czasem mam ochotę nawet go usunąć z opowiadania. Czytam KAŻDY komentarz i nie zależy mi na czytaniu samych komentarzy typu ,,Cudowne, piękne i wgl.'' Czasami autorowi ciężko jest wyznaczyć granice. Niektórzy mają skłonności do przesady, ale zapewniam cię, że niedługo wszystko sie wyjaśni, a ja ręczę za to, że poznasz ,,prawdziwego Justina'', to jak się zachowuje w tej chwili nie dzieje się bez powodu. Nie chcę za dużo zdradzać, będziesz musiała jeszcze wytrzymać ze ,,złym'' Justinem. Moim zamierzeniem było to, by rozmowy Justina i Rachelle rozśmieszały Was, Wszystkiego się dowiesz, czytając dalej. Oczywiście wybór należy do Ciebie. Ogólnie całe to opowiadanie planuję na dużą ilość rozdziałów, a aktualnie jestem w trakcie pisania 20. Po 23 rozdziale wszystko nabierze zupełnie innego znaczenia. Przepraszam, że mogłam Cię zawieść. Ale nie mogę wszystkiego zmieniać, to się narodziło w mojej głowie, te uwagi są dla mnie bardzo cenne, ale nie da się wszystkim dogodzić. Jeśli bym tak myślała, musiałabym z tym skończyć.;p Rachelle ma skomplikowane, trudne życie i denerwujące zdarzenia są jego częścią. To ciągła walka charakterów, ona musi być silna. W takich klimatach nie miłe uwagi, zbytnia pewność siebie czy wyzywanie się jest na porządku dziennym. Jeżeli masz jakieś pytania, możesz do mnie pisać na tt albo w komentarzach. Odpowiem ;)
UsuńZaczyna się robić ciekawie 3 dni ciekawe co się wydarzy między Jusem a Rachell
OdpowiedzUsuń